piątek, 11 grudnia 2015

Moja perełka skończyła 11 miesięcy. Jeszcze tylko miesiąc i będzie roczek.
Kilka dni przed ukończeniem 11 miesiąca rozchulała się i zaczęła coraz częściej stawać na nóżkach przy mnie i przy meblach. Jeszcze nie stoi pewnie, ale jak tylko zaczęła, to zdążyła wejść już na pierwszy schodek w salonie :) Kilka dni później wchodziła już na aamą górę (z asekuracją oczywiście). Na całe szczęście, kiedy leci do tyłu na pupę, to wydaje jej się to zabawne. To dobrze, bo wystarczy tylko coś nie po jej myśli i jest wielki płacz. Chodzić by chciała, nie umie, więc rekompensuje sobie to chodzeniem na samych kolanach :)
Jak jej czegoś nie wolno (np grzebać przy gniazdkach, pokrękłach od grzejnika, szafce pod TV czy gryźć kabli), to już sama mówi "nie, nie, nie" co nie znienia faktu, że i tak to robi :)
Dzisiaj (16.11) zaczęła robić i mówić "halo, halo". Przyznam, że było, to dla mnie zaskoczenie, bo my nie rozmawiamy przez telefon. Zazwyczaj M dzwoni przez Skype do rodziców, a ze sobą jeśli już to piszemy. Ja jak używam telefonu, to zawsze przełączam na głośnomówiący. Oczywiście od czasu do czasu pokazywałam jej halo, halo przykładając plastikową słuchawkę do swojego ucha, czasem do jej, ale rzadko i ostatnio ładnych parę dni temu. Dzisiaj wzięła tą słuchawkę i sama to zrobiła, kiedy ja wieszałam pranie. Potem jak jej mówiłam halo halo, to powtarzała, czasem przykładając do ucha tą słuchawkę, czasem coś innego, a czasem samą dłoń i zawsze mówiąc halo halo (nie tak wyraźnie oczywiście). Mądra z niej bestia.
24 listopada przebiły jej się górne dwójki. Myślałam, że lewa jedynka też, bo jest widoczna, biała, wystaje jakby już była przebita, ale jak dotykam, to jeszcze trochę brakuje.
Nicole lubi książeczki. Ma książeczki ze swoim ulubionym Bingiem. Teraz jak jest w TV bajka z nim, to bierze i maskotkę i książeczki. Czasem jest tak bardzo podekscytowana,  że piszczy, klaczsze, podskakuje i się cieszy na jego widok jak jakaś zakochana nastoletnia fanka.
Kupiłam jej też zestaw książeczek z Twirlywoos, bo tą bajkę też uwielbia szczególnie Peekaboo. Tak samo jak na Binga wystarczy powiedzieć Twirlywoos albo wymienić imię jednego z bohaterów to szuka książeczek. Przynosi mi je często, żeby jej czytać i pokazywać co tam jest.
Poza tymi książeczkami mamy też takie ze zwierzątkami. Lubi jak naśladuję jej głosy zwierząt więc często przynosi mi i daje, żebym to robiła. Ogólnoe mamy chyba z 30 tych książeczek, czasem siada sobie z nimi i przegląda je, coś tam opowiada-to jedna z niewielu rzeczy, które zatrzymują ją na chwilę i sprawiają, że potrafi zająć się sama sobą. Książki z opowiadaniami jej nie interesują-musi być szybko, ciekawie, śmiesznie.
W ostatnich dniach (dzisiaj jest 9 grudnia) zaczęła mnie karmić :) Daję jej ciasteczko (takie specjalnie dla niej bez cukru, mleka, jaj), a ona daje mi je do buzi i się cieszy jak ugryzę :)
Jak zdejmuje skarpetki, to robi sobie gili gili w stópki :) Uwielbia łapać bańki mydlane. Przynosi mi czapkę, żeby jej zakładać, bo ona lubi ją zdejmować :) Czasem śliniaczek (taki zakładany przez głowę), ale to akurat problem, bo podczas jedzenia też go zdejmuje. Lubi być pomocna-np podawać mi ubranka, kiedy je składam-niestety lubi też rozrzucać mokre pranie :)
Z nowych umiejętności, to dużo już stoi, trochę przemieszcza się trzymając mebli albo mnie. Robi kroczki trzymana za rączkę. Zdarza się jej przez chwilkę stać bez trzymanki. Przybija pionę. Jak dotyka czegoś czego nie powinna to macha paluszkiem i mówi 'nie, nie, nie', ostatnio też kręci przy tym główką. Główką też kręci jak tańczy i jak czegoś nie chce (np jeść). Często wieczorami robi sobie dyskotekę, włącza misia Violet (który ma pełno piosenek) i sobie tańczy na kolanach machając rączkami i wykonując różne wygibasy w rytm muzyki.
Czasem mnie zaskakuje, bo mówię czy pokazuję jej coś, ona tego nie robi, ale np na drugi dzień robi to sama. Tak było np z piosenką 'head, shoulders, knees and toes'. Kiedy jeden z jej misiów pewnego dnia śpiewał tą piosenkę to zaczęła łapać się za główkę (bo ja wcześniej śpiewałam pokazując). Były keszcE inne przypadki, ale cóż pamięć zawodzi.
Do 'If you'r happy and you know it clap your hands' też klaszcze.
Do piosenki 'Pat a cake' mówi tańcząc pa pa pa, ale inaczej brzmiące niż do pożegnalnego 'papa'.
Kiedy Mr Tumble w bajce mówi 'take your finger touch your nose', to dotyka noska. Kiedy mówi '…wave or cheer', to macha rączkami. Czasem pokazuje hello w języky migowym i bye (bo Mr Tumble używa migowego).
Są też takie rzeczy, które łapie za pierwszym razem np kiedyś przy zmiane piekuchy powiedziałam 'fu fu' i ponachałam ręką, to od razu to zrobiła i robi do tej pory. Tak samo było z różkami, zrobiłam raz i teraz jak tylko powiem 'różki, różki', to robi dwoma wskazującymi paluszkami na główce.
Pa pa robiła już dawno, ale teraz robi to chętniej i częściej.
Dużo rozumie, ale robi to na co sama ma ochotę, jeśli nie ma ochoty przypić piony, to nie przybije. Oczka pokazuje u miśków, na obrazkach ostatnio nawet u mnie, ale u siebie nie chce-na to przyjdzie czas, chociaż wiem, że gdyby chciała, to by to zrobiła, bo na pewno wie, że też ma oczka :D
Lubi bawić się w ganianego-ganiamy się na zmianę na czworakach, zazwyczaj chowając się za stołem-już jedne spodnie mi się rozerwały na kolanie :) Czasem bawi się w ganianego też z kotkiem, ale w tym wypadku tylko kotek ucieka :) Nicole strasznie głośno piszczy na jego widok, a to go przeraża.
Króliczka też lubi i z chęcią by weszła do jego klatki.

Sprawność manualną też ma coraz lepszą. Zabawki coraz bardziej służą do tego do czego zostały stworzone :) Na przykład świnka, do której wrzuca się monety czy domek z kształtami.

Mój stary smartfon jest jej (na tapecie ma Bing Bunny)-jak mu się coś stanie, to nie szkodzi, a oszczędza to nasze telefony (bo jak wiadomo Nicole nie znosi sprzeciwu). Radzi sobie sprawnie z odblokowaniem, przestawianiem ikonek, czasem coś zmieni w ustawieniach, czasem wyszuka w googlach :)

Co mówi. Mówi tata, mama (chociaż to nie w odniesieniu do mnie), baba, tak (bardziej 'ta' ale brzmi to inaczej niż w słowie tata-to jest bardzo pomocne słowo, bo jak np pytam czy jest głodna, to jeśli jest to mówi ta), nie (bardzo wyraźnie :) ), daj ('da' czasem takie lekkie j słychać-mówi to kiedy daje i kiedy chce, żeby jej coś dać), Bing (imię jej ukochanego królika-brzmi to bardzo słodko), ba (kiedy się przewróci albo kiedy burzy wieżę z drewnianych klocków), bam (kiedy w coś uderzy np jeźdzukiem), papa (kiedy robi papa-najczęściej tacie kiedy idzie do pracy), mmm (kiedy dajemy sobie buziaka).
Są też takie słowa, które używa nazywając coś, ale jest to w jej języku-np nie umie powiedzieć Viki na naszego kotka, ale nazywa go po swojemu. Próbuje też naśladować to co mówimy - dzisiaj prawie udawało jej się mówić balon, kiedy się nim bawiliśmy-brzmiało to 'baon' czy jakoś tak. Lubi banany i stara się powiedzieć banana, wychodzi jej cos w stylu nanana :)

Robi i mówi jeszcze więcej rzeczy, ale trudno to wszystko spisać z pamięci. Musiałabym chyba robić to na bieżąco. Jedno wiem na pewno-Nicole jest bardzo mądrą dziewczynką. Dużo rozumie-czasem nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, a potem odkrywamy ze zdziwieniem. Czasem coś tam mówi tym swoim językiem, ale człowiek nie jest na tyle mądry, żeby zrozumieć.
I tym oto sposobem kończę wpis kilka dni przed roczkiem. Mam w planach dodać ten i poprzednie na blog, bo cały czas spisuję wszystko w telefonie-może w końcu mi się uda :)

środa, 14 października 2015

Mamy dwa ząbki od miesiąca. Dwie dolne jedynki. Górne już w drodze, można wyczuć przez dziąsełko, szczególnie prawą (na dole też najpierw była prawa jedynka), czuć też już trochę prawą górną dwójkę. Ciekawe ile zajmie zanim przebije się przez dziąsełko, bo pamiętam, że dolna lewa jedynka była już wyczuwalna i nawet bylo widac jak wystaje-z daleka czasem wygladało jakby miała już dwa ząbki, a minęło 3 tygodnie zanim się przebiła.
Ps. Jako, że piszę tylko w wolnej chwili, to mija trochę czasu do kompletnego wpisu, więc 2 listopada, kiedy miała 10 miesięcy i 19 dni przbiła jej się prawa górna jedynka :)
Od kiedy zaczęła raczkować do przodu, to do tyłu już nie chodzi. Jednego dnia nauczyła się raczkować, a drugiego wręcz biegała-chociaż jeszcze trochę nieporadnie. Oczywiście biegała za mną. Jak wychodziłam do kuchni z salonu, to chwilę później Nicole też tam była i ciągnęła mnie za spodnie, żeby wziąć ją na ręce. No niestety nie daje mi odetchnąć i dalej większość czasu chce spędzać na rękach. Ciężka jest. M jak ma ją na rękach, to zaraz narzeka że musi ją posadzić, bo go wszystko boli. Nazywa mnie siłaczką, bo ja noszę ją bardzo dużo. Muszę robić też inne rzeczy poza tym, więc ją noszę na jednej ręce. Tak, boli mnie wszystko, ale nie mam wyboru.
Ostatnio tak gdzieś 2 tygodnie po skończeniu 10 miesięcy. Zaczęła bardziej akceptować M. Nie płacze już za każdym razem jak ją bierze na ręce, zdarza się to zdecydowanie rzadziej. Co najważniejsze nie płacze na sam jego widok, teraz raczej się uśmiecha jak M wraca do domu. Jeszcze zdarza się, że siedzimy sobie we dwie i kiedy usłyszy, że M otwiera drzwi wejściowe to biegnie do mnie i się na mnie wspina. Właśnie-wspinanie na mnie nie ważne czy stoję czy siedzę, to jedno z jej ulubionych zajęć :)
Nicole jest co raz to mądrzejsza. Często mnie zadziwia, kiedy robi coś czego nie robiła wcześniej, chociaż wiadomo, że taka jest kolej rzeczy.
Dużo rozumie. Dawno wie że Viki, to nasz kotek, ostatnio reaguje już na tata - na mama tak nie za bardzo, bo mama jest zawsze z nią i nikt nie mówi na mnie mama (jak tata się pojawia to mówię jej że to tata i załapała). Wie kto to Mr Tumble, Mr Bloom czy Bing, Twirlywoos i wiele innych (postacie z jej ulubionych bajek). Króliczka Bing nawet jej ostatnio kupiliśmy i jak zaczyna się bajka, to zawsze szuka wzrokiem maskotki czasem podnosi w górę do telewizora. Wcześniej jak mówiłam Bing, to patrzyła w TV, teraz szuka maskotki i zazwyczaj do niej idzie, lubi się nią bawić, kiedy naciśnie się na środek to mówi, więc naciska, przytula. Wie co to znaczy pić, jeść, mniam mniam, chodź, daj, nie (chociaż nie lubi tego słowa i zazwyczaj jak powiem, żeby czegoś nie robiła, to zaczyna płakać). Jak ma ochotę, to robi papa. Zdarza jej się ustać na nóżkach.
Dalej uwielbia piosenki i jak tylko słyszy muzykę czy to z zabawki, w bajce, reklamie, teledysku czy nawet jak coś się zanuci czy zaśpiewa, to podryguje. Czasem tak się cieszy, że aż się śmieje w głos i klaszcze :)
Robi młynek rękami, ale nie pamiętam kiedy zaczęła to robić, zaczęła dawno i to sama z siebie, bo my jej tego nigdy nie pokazywaliśmy :)
Skojarzyła też, że czerwony guzik na pilocie służy do wyłączania telewizora, więc ma radochę :)
Juz od dawna dobiera zabawki do pary. Czyli w jedną rękę jedna pileczka w drugą druga, dwa ciastka, dwie foremki, dwa widelce, dwa kubeczki, dwa klocki. Klocki dobiera nawet kształtami. Robi 'puk puk' dwiema rzeczami, które trzyma w dłoniach. Ostatnio lubuje się we wkładaniu masy zabawek do czegoś albo zbiera je w jednym miejscu. Lubi też dawać, czasem zbiera zabawki i daje mi je po kolei aż mi wypadają :) Dzisiaj np. bawiłyśmy się w darcie gazety (przynoszą pełno gazetek ze sklepów odzieżowych-trzeba mieć z nich jakiś pożytek), kiedy już była cała w strzępach powiedziałam, że czas to pozbierać, kiedy Nicole zobaczyła, że zwijam kawałki w kulkę, postanowiła mi pomóc i podawała mi kawałek po kawałku, aż zebrała wszystkie z podłogi.
Czasem jak się bawimy to mam aż łzy w oczach, ze szczęścia. Tak się cieszę, że ona tu jest. Moja wymarzona, upragniona córeczka. Taka moja. Córeczka mamusi. Nie mogłaby być cudowniejsza-nie da się :) Jest ciężko, ale nie zamieniłabym jej na 'łatwiejsze' dziecko, bo ona jest cudowna taka jaka jest.

sobota, 19 września 2015

19.09.2015
Nicole ma już 9 miesiecy. Parę dni temu przeglądałam jej zdjęcia na komputerze. Boże jaka ona była maleńka. Teraz wydaje mi się taka duża,  chociaż jak widzi się czyjeś dzieci w tym wieku to są takie malutkie. Czasem, aż próbuję na nią spojrzeć 'cudzym' okiem i dostrzec to jaka jest jeszcze mała. Za parę miesięcy bedę oglądała zdjęcia z tego okresu i będę wspominała jaki był z niej malutki szkrabek. Pomijam to, że Nicole nie należy do małych dzieci. Urodziła się malutka, chuda (nie przesadnie oczywiście), potem jeszcze sporo straciła na wadze, ledwie łapała się w siatce centylowej, nawet najmniejsze ubranka jakie udało nam się kupic, były na nią dużo za duże. Potem kiedy już dobiła do wagi urodzeniowej nauczyła się ssać pierś, nawet przebywając z nią 24 godziny na dobę widać było jak przybiera, jak rośnie. Aż w końcu na siatce centylowej waga była zawsze powyżej 97 centyla (wzrost aktualnie też powyżej 97). Nasza sąsiadka ma 2 miesiące starszą córeczkę, urodzoną 2 tygodnie po terminie. Kiedy urodziła się Nicole, proponowała mojemu M, że mogą nam pożyczyć ubranka (nie chcieliśmy, bo po pierwsze nie miałabym potem pojęcia ktore to ich które nasze, a jak by się coś poplamiło i nie odprało to tylko bym się zamartwiała). Teraz śmiejemy się z M z tej sytuacji, bo to my byśmy mogli zaproponować im ubranka po Nicole, bo jest większa od córeczki sąsiadów :) Mając 4 miesiące nosiła już rozmiar 6-9. Mając 6 miesięcy część ubranek nosiła w rozmiarze 9-12. Aktualnie przystopowała z wzrostem i pozostajemy przy rozmiarze 9-12 aczkolwiek niektóre rzeczy, szczególnie spodenki, są przyciasne.
W 7 miesiącu (dokładnie kiedy skończyła 33 tydzień) zaczęła coraz bardziej stawać na czworaka i bujać się.
Pod koniec 35 tygodnia zaczęła siadać z pozycji na czworaka.
Aktualnie raczkuje, ale…tylko do tyłu :) Ciągle ściana czy np stół staje jej na drodze i nie może iść dalej. Zaczyna wtedy mocno marudzić, a jak ją przeniosę w inne miejsce, to płacz i tylko na ręce do mamy :) Dobrze sobie radzi też przemieszczając się na siedząco-w ten sposób udaje jej się przemieszczać do przodu. Był etap, że nie ważne gdzie ją posadziłam, to i tak kończyła pod stołem przytulając się do nóg od krzeseł i stołu, w końcu zaczęła się podciągać i stawać na kolanach, teraz staje na kolanach przy czym tylko może.
UPDATE 24.09.2015 od kilku dni będąc na czworaka zdarzało jej się zrobić krok czy dwa do przodu, żeby sięgnąć jakąś zabawkę. Dzisiaj zachęciłam ją różnymi spożywczymi produktami w kartonach (lubi kartony) i jak ją coś interesowało, to ładnie do tego dochodziła. Jeszcze nie biega do przodu, na razie tylko jak coś ją zainteresuje to do tego idzie, ale jeszcze parę dni i pewnie będzie śmigała. Myślałam już, że raczkowanie do przodu nas ominie, a tu taka miła niespodzianka :)
Dzień przed ukończeniem 8 miesiąca zaczęłam sadzać ją na nocniczek i od tamtej pory robię tak codziennie rano po przebudzeniu. Pierwsze dni było tylko siusiu, ale szybko zaczęła robić też kupkę. Jedynie jeśli ma zaparcie, to jest same siusiu. Do samodzielnego wołania jeszcze daleka droga, ale myślę, że wie o co chodzi, bo tylko ją posadzę i słyszę jak leci siusiu i pruty, a potem zaraz kupka :)
Kiedy skończyła 38 tygodni odkryłam, że przebił się jej pierwszy ząbek. Dolna prawa jedynka. Kilka dni wcześniej widziałam taką 'kreskę' na dziąsełku, ale jeszcze nic się nie przebiło. W zasadzie, to nie zauważyliśmy zmiany w jej zachowaniu-była marudna, często się budziła, jak zawsze. Któż by pomyślał, że odkrycie pierwszego ząbka będzie dla mnie takie ekscytujące :)
Ogólnie niby wiadomo, że pierwszy, piąty, dziesiąty ząbek kiedyś się pojawi, że zacznie przewracać się na brzuszek, siadać, chodzić, ale kiedy to następuje, to jest to tak cudowne i zaskakujące, jakby co najmniej zdobyła medal w jakiejś światowej rywalizacji. Ta duma rodzica, to szczęście, że dziecko tak dobrze sobie radzi :) Jak dla każdego rodzica, jego dziecko, tak i dla nas Nicole jest najcudowniejsza, najpiękniejsza i najbardziej kochana.
Nicole wie też, że Viki, to nasz kot. Zauważyłam około 8 miesiąca, że wie że  kotek to Viki, bo wystarczy powiedziec jego imię, a ona patrzy od razu na kota. Jak go nie ma w pobliżu to szuka. Kotek raczej trzyma dystans, bo już parę razy stracił trochę siersci i dostalo mu sie jakąś zabawką, jednak zazwyczaj spędza czas tam gdzie my akurat jesteśmy, jak zmieniamy miejscówkę do zabawy, to on idzie z nami. Nicole bardzo lubi kotka i gdyby mogła to by za nim pofrunęła :) Jak zacznie chodzić to kotek będzie miał problem. To śmieszne, ale na mama/tata nie reaguje w ten sposób :) imię kota wymawiamy częściej, więc złapała.
Od 6 miesiąca pogłębia jej się lęk separacyjny. Na początku było to sporadyczne reagowanie płaczem na moje wyjście z pokoju, ale jak był M, to nie płakała. Potem już obecność M nie pomagała. Z czasem każde moje zniknięcie z jej pola widzenia kończyło się płaczem. Kiedy M miał ją na rękach musiał chodzić za mną. Aktualnie doszło już do tego, że Nicole marudzi/płacze, kiedy jest u mnie, a zjawia się M, bo boi się, że on ją weźmie. Odwraca się od niego. Jak siedzi i się bawimy, a pojawia się M jest to samo. Kiedy ją ode mnie bierze, to jest straszny płacz. Serce mi wtedy pęka, bo muszę mu ją dać, żeby cokolwiek zrobić, a ona tak płacze jakby działo się jej coś złego. Na innych też reaguje płaczem. Któż by pomyślał, że taka córeczka mamusi się z niej zrobi. W ciągu dnia jest ciężko, bo wszędzie chce być ze mną, a nawet jak siedzimy obie i się bawimy to się denerwuje i wyciąga ręce, żeby ją wziąć. Zrobienie obiadu, prania graniczy z cudem, ale jakoś mi się udaje. Oczywiście nie mam możliwości już gotować tak jak kiedyś, tylko coś na szybko-jakaś kasza/ryż plus ryba do piekarnika, to da się zrobić z dzieckiem na ręku.
Szkoda mi M, jak Nicole tak na niego reaguje. Mi byłoby bardzo przykro. On od samego początku jest zaangażowany w opiekę nad nią. Kocha ją bardzo. Nie jest takim ojcem, który siada przed komputeram czy telewizorem i 'jest zajęty'. Jest obecny praktycznie przy każdej kąpieli-odpowiada za mycie nóżek :) Pomijam już to, że dzwiga wanienkę wypełnioną wodą, wyciera pochlapaną podłogę, i wygłupia się jak tylko może, żeby Nicole pozwoliła mi się wytrzeć i ubrać :) Mam nadzieję, że szybko jej przejdzie, M byłoby milej, a mi lżej.
Robię jej masę zdjęć telefonem. M zawsze się dziwi jak to możliwe, że mam kartę pamięci 30gb, znowu nie mam miejsca i muszę zgrywać zdjęcia na komputer. Jednak nie żałuję. Cieszę się, że będę miała co oglądać w przyszłości i wspominać jak cudowne było z niej maleństwo. Robię masę zdjęć, bo chciałabym zatrzymać każdą chwilę, zapamiętać każdą jej minę, uśmiech, twarz, która u niemowlaka zmienia się cały czas. Chciałabym wszystko zapamiętać, choć wiem, że to niemożliwe, bo ludzka pamięć nie mieści wszystkiego, nie da się na niej zapisać całego filmu, a tylko urywki, które z czasem bledną i kurczą się jeszcze bardziej. Moja pamięć jest jeszcze słabsza niż przeciętnego człowieka, mam z tym spory problem i tak bardzo boję się, że zapomnę ważne dla mnie rzeczy. Dlatego staram się  zapisywać, potem kiedy czytam coś po pewnym czasie, wielu rzeczy już nie pamiętam. Teraz najważniejsze dla mnie to wspomnienia związane z Nicole, bardzo nie chcę ich stracić, bo kiedyś kiedy dorośnie, nie będzie mnie już potrzebowała, zostaną mi tylko te wspomnienia, zdjęcia.
Minęło już 9 miesięcy, a ja nie miałam nawet kiedy zapisać wspomnień z porodu, z pobytu w szpitalu, z pierwszych dni jej życia. Nie miałam kiedy zapisać jej pierwszych miesięcy. Znalazłam czas na napisanie kilku zdań, kiedy miała pół roku i bardzo mi z tym źle, bo tyle się działo, tyle przepadło. Kiedyś może znajdę czas, żeby wrócić pamięcią i spisać to co jeszcze pamiętam. Teraz postanowiłam pisać na telefonie, kiedy ona śpi.