wtorek, 21 maja 2013

Po krótkim cyklu kwietniowym, który trwał tylko 24 dni, przyszedł majowy (początek 28.04). Zaczął się w niedzielę, więc do kliniki zadzwoniliśmy w poniedziałek. Chcieli mnie widzieć nawet tego samego dnia, ale M w pacy, więc odpadało. Pojechaliśmy we wtorek. Okazało się, że torbiel na prawym jajniku się zmniejsza - ostatnio miał 32x26 mm a teraz 19x17,5mm. Pielęgniarka powiedziała, że ten cykl też będzie bez zastrzyków, ze względu na ten torbiel, ale jeszcze skonsultuje się z Doktorką i oddzwoni. Jednak nie robiła mi nadziei, że jej decyzja będzie inna. Ja sama zresztą też nie nastawiałam się wcześniej, że będzie inaczej, bo wiedziałam, że torbiel może nadal być.
Po południu zadzwoniła i powiedziała, że mam jednak zacząć brać Gonal-f tylko nie tak jak ostatnio codziennie po 75 iu, tylko na zmianę raz 37,5 iu, raz 75 iu. Miałam robić od 3 do 10dc, a jedenastego monitoring. Na monitoringu okazało się, że na lewym jajniku jest pęcherzyk 12 mm, a na prawym nie były pewne (pielęgniarka z praktykantką) czy to jeszcze torbiel czy pęcherzyk... W każdym razie miał 17mm i jeśli byłby to pęcherzyk, to był gotowy do podania zastrzyku z Ovitrelle. Dlatego pielęgniarka podjęła decyzję, żebym wieczorem o 22 zrobiła sobie zastrzyk Ovitrelle. 24 maja kazała mi zrobić test ciążowy. Jeśli wyjdzie negatywny, to będę miała USG jak zacznie mi się okres. Zdenerwowałam się, bo już nie chciały w tym cyklu robić monitoringu, żeby zobaczyć czy to rzeczywiście pęcherzyk na prawym jajniku, tylko wszystko tak na odwal...
Wyszliśmy z M z gabinetu i gdzieś na mieście napomknęłam mu, że ja to chyba jeszcze zrobię sobie zastrzyk z Gonal-f, bo ten "niby pęcherzyk" na prawym jajniku, to na bank ten torbiel-nie wierzę, żeby mi się w tydzień całkowicie wchłonął, a ten pęcherzyk na lewym jest jeszcze za mały na pęknięcie i nic z tego cyklu nie będzie... M powiedział, że myślał o tym samym, więc wspólnie podjęliśmy decyzję - robię jeszcze Gonal-f. Następnego dnia stwierdziłam, że zrobię jeszcze jeden Gonal-f. Sumując-zrobiłam 2 zastrzyki więcej. Dopiero na 3 dzień wzięłam Ovitrelle. Już niedługo wiedziałam, że nic z tego cyklu nie będzie, bo nie miałam żadnych objawów - żadnych bóli piersi, sutków czy podbrzusza - piersi też jak jest cykl owulacyjny, to mam twarde, a tym razem nic... Przypomniałam sobie sytuację z pierwszego stymulowanego cyklu z gonalem. Na pierwszym monitoringu miałam 5 pęcherzyków po 12 i 11 mm, a za 3 dni na kolejnym monitoringu zostały już tylko 3 pęcherzyki z czego tylko 2 już gotowe na Ovitrelle. Reszta się wchłonęła (w każdym razie już nie urosła). Tym razem ten jeden pęcherzyk na lewym jajniku też mógł się wchłonąć i tak pewnie było. Gdyby w Klinice bardziej poważnie podchodzili do tego co robią, to miałabym monitoring, żeby sprawdzić czy on rośnie czy nie... W każdym razie z torbiela na prawym jajniku też ciąży się nie wyczaruje. Skoku temperatury oczywiście też nie było, więc cykl mimo stymulacji bezowulacyjny :( Owszem w 20 dc tempka podskoczyła, ale spodziewałam się, że to przez to, że w nocy wstawałam do łazienki. Wiedziałam, że kolejnego dnia okaże się czy to rzeczywiście skok. Oczywiście następnego dnia spadła, wiec poprzednia była zakłócona. W 21dc zaczęłam mieć brązowe plamienie, które już wieczorem było z żywą krwią. Następnego dnia zaczęłam nowy cykl. Tak, tak majowy cykl trwał tylko 21 dni! Poprzedni mnie zaskoczył swoją krótkością, a ten skończył się jeszcze szybciej. Znowu zaczął się w niedzielę (19.05), w poniedziałek nie można było się dodzwonić do Kliniki, dopiero we wtorek się udało. Jednak pielęgniarka nie chciała mnie widzieć na początku cyklu - wizytę mam dopiero na 10 czerwca! To będzie 23 dc. Widać nie obchodzi ich to, że robią mi się torbiele po stymulacji... Kazała mi zrobić ten test 24 maja mimo tego, że mam okres... Mało tego powiedziała, że w następnych cyklach ze stymulacją będą mi podawać taką samą dawkę Gonal-f, bo teraz na mnie bardzo dobrze zadziałała! No szlag mnie trafi - przecież ja nie miałam nawet owulacji! Już mam dosyć tej Kliniki, bo z każdą wizytą przekonuję się o tym jak mało wiedzą o tym co robią. Nie mam już ochoty tam chodzić, ale przecież potrzebuję pomocy... tylko kiedy dostaje się tak nieprofesjonalną pomoc, to można się załamać.
Chyba nawet wyśniłam sobie ten test, bo śniło mi się dziś, że miałam okres i to taki obfity, ale mimo tego zrobiłam test - wyszedł pozytywny, więc zadowolona poleciałam powiedzieć M wesołą nowinę, a dopiero potem zdałam sobie sprawę, że skoro mam takie duże krwawienie, to już "po wszystkim" i nie ma się z czego cieszyć.
W południe okazało się, że pielęgniarka naprawdę każe mi w czwartek zrobić test ;) Dla mnie jest to śmieszne, bo mam tym razem bardzo obfity okres i nawet nie ma możliwości, żeby ten test wyszedł pozytywnie. Wiem, że są przypadki gdzie mimo ciąży występują krwawienia, ale ja tym razem mam tak duże krwawienie, że w macicy nawet nie miałoby gdzie się uchować jakieś maleństwo, bo wszystko ze mnie wyleciało.
O dziwo mimo wielkiego krwawienia nie mam dużych bóli - nie wzięłam ani jednej tabletki, bo ból jest do zniesienia! Co u mnie jest bardzo dziwnym zjawiskiem. Ostatni okres też miałam taki mało bolesny, ale wtedy on cały by taki dziwny, bo krwawienie miałam niezwykle skąpe-wystarczały mi wkładki zamiast podpasek. Tym razem leje się ze mnie chyba za te 2 cykle razem wzięte ;) Co może być powodem tej mniejszej bolesności? Otóż od ponad 4 tygodni ćwiczę i wydaje mi się, że to dzięki temu-to cudowne, że nie muszę wić się z bólu - dla niektórych to nic nadzwyczajnego, a dla mnie to niczym cud ;) Mam nadzieję, że kolejne cykle też będą dla mnie tak łaskawe-to dawałoby mi jakąś nadzieję na normalniejsze życie.

Owszem jestem zdenerwowana opieką w Klinice i to chyba jest zrozumiałe, ale teraz brak ciąży i stymulacji jest mi nawet na rękę, bo 31 maja dostajemy klucz do domu, który kupiliśmy, zabieramy się za remont i na końcu przeprowadzkę - byłoby to bardziej skomplikowane gdybym była w ciąży (wiadomo, że jak kiedyś uda mi się w nią zajść, to będę się oszczędzać jak to tylko możliwe, żeby jej nie stracić), więc pewnie niewiele bym mogła M pomóc. W każdym razie zawsze trzeba doszukiwać się pozytywnych stron braku ciąży ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz